Skip to main content
AFRYKAUganda

Uganda – Kampala – szybki tranzyt

By 14 maja 201515 lipca, 2017No Comments
Facebookpinterest

Uganda – Odprawa Graniczna

Nad ranem dotarłem do granicy z Ugandą. Było jeszcze ciemno. Kazali wysiąść z paszportami z autobusu, który pojechał dalej na stronę ugandyjską. Moi nowi towarzysze podróży podpowiedzieli gdzie iść i jaki formularz wypełnić aby się odprawić. Zapomniałem zabrać długopis, ale znalazł się dobry człowiek który pożyczył mi swój. Kiedy wypełniłem formularz i zwróciłem długopis okazało się, że dobry uczynek kosztował 100 szylingów. W drodze należy się szybko przystosować i uczyć na błędach. Od tej chwili zawsze miałem długopis przy sobie. Po dokonaniu formalności po stronie Kenijskiej, trzeba było przejść ok. 400 metrów „ziemi niczyjej” do biura po stronie ugandyjskiej. Po drodze kolejna przygoda. Zatrzymało mnie dwóch uzbrojonych strażników granicznych prosząc o paszport. Obejrzeli dokładnie stemple, po czym zażądali 100 dolarów za zwrot dokumentu. Środek nocy na pustkowiu i kilkadziesiąt godzin na nogach robiły swoje i w końcu dostali 30$ (choć po fakcie jestem pewien, że wzięliby i 10$).

DSC_0922

Kampala

To taki węzeł handlowy wschodniej Afryki. Spotyka się tu międzynarodowe afrykańskie towarzystwo, dobijając targów zarówno tych oficjalnych, jak i tych szemranych. To między innymi tutaj szmugluje się kość słoniową i drogie kamienie, aby mogły zostać przetransportowane dalej wgłęb Afryki. Stolica Ugandy jest według zapewnień mieszkańców bardzo bezpieczna, podobnie jak reszta kraju. Po krwawych wojnach ludziom zalezy na turystach i dynamicznym rozwoju kraju. W Kampali czekała mnie przesiadka i poszukiwanie nowego środka transportu do Burundi. Został mi polecony przewoźnik Kampala Coach. Jeden z moich nowych znajomych o imieniu Nassul, pomógł się dostać do małego dworca skąd odjeżdżały wieczorem autobusy. Po kupieniu biletu, miałem cały dzień dla siebie. Poszliśmy zjeść coś z lokalnej kuchni. Tym razem na moim talerzu znalazła się wołowina w rosole, ugali, ryż oraz zielony banan który smakował jak ziemniak. Tego ostatniego zdecydowanie nie polecam. Po pożegnaniu z Nassulem, którego wzywały obowiązki postanowiłem nie oddalać się za daleko od dworca. Odjazd autobusu o 22:00

 

DSC_0910

Toaleta

Jednym z minusów samotnych podróży jest korzystanie z toalety. Tego dnia do dyspozycji miałem małą drewnianą budkę, podobną do tych za stodołą na wsi. Oczywiście cała podłoga zalana, upał i muchy. A ja miałem na plecach duży plecak, z przodu mały do tego torba z aparatem i siatka. Problem polegał na tym, że nie miałem z kim zostawić mojego bagażu. Całą sytuację uratowały gwoździe wewnątrz budki na których można było powiesić rzeczy.

DSC_0898